środa, 21 sierpnia 2013

Dolores Claiborne- Stephen King

Dolores Claiborne to moje pierwsze spotkanie z twórczością Stephena Kinga. Do tej pory zwyczajnie mnie do niej nie ciągnęło. Po złych doświadczeniach z Mastertonem, nie miałam ochoty czytać jego książek. Spodziewałam się wszechobecnej krwi, latających wnętrzności i innych potworności. Dobrze się zatem stało, że w ręce nie wpadł mi typowy horror, lecz thriller psychologiczny. Cieszę się, że wreszcie się przemogłam, bo Dolores Claiborne to bardzo dobra pozycja.
 
Cała powieść napisana jest w formie monologu tytułowej bohaterki, która jest przesłuchiwana przez miejscowego inspektora. Korzystając z okazji, Dolores opowiada historię swojego życia. Życia, które nie było ani lekkie, ani szczęśliwe i któremu sprostała tylko dzięki wyjątkowej sile charakteru.
 
Dolores oskarżona jest o zabicie swojej chlebodawczyni, Very Donovan, dla której od lat pracowała jako gosposia i opiekunka w późniejszych latach. Kobieta konsekwentnie  utrzymuje, że jest niewinna. Przyznaje się jednak do innej zbrodni, lecz deklaruje, że "wszystko co robiła, robiła z miłości". Pewnego wietrznego dnia, wiele lat temu, Dolores dowiedziała się strasznych rzeczy o swoim już  od dawna niekochanym mężu. I wtedy postanowiła go zabić. Wszystko stało się podczas całkowitego zaćmienia Słońca w 1963 roku.

Główna bohaterka ma na sumienia straszny czyn. Zamordowała z zimną krwią, a wcześniej wszystko zaplanowała. Potem przez lata ukrywała prawdę o śmierci męża. Mimo wszystko, nie jestem w stanie jej za to potępiać. Wręcz przeciwnie. Ta kobieta wzbudziła moją sympatię, a chwilami nawet podziw. 


Stephen King stworzył niesamowitą, kobiecą postać- silną, odważną, kochającą. Umiejętnie wczuł się w jej psychikę, po czym świetnie przedstawił motywy jej działań, zobrazował jej uczucia, emocje, pomógł czytelników zrozumieć, dlaczego podejmowała ona takie, a nie inne decyzje. Dzięki temu właśnie, nie jestem w stanie jej potępiać. Przede wszystkim zaś dlatego, że faktycznie w swoim postępowaniu kierowała się miłością i troską o dzieci. 

Nie wiem, czy zostanę fanką Kinga- żeby to stwierdzić, muszę przeczytać więcej jego książek. Wiem jedynie, że Dolores Claiborne  to świetna lektura- mądra, porywająca, dobrze napisana, a pisarzowi należą się gromkie brawa za to, że umiał się tak dobrze wczuć się w położenie swojej bohaterki. Polecam!

J.

piątek, 16 sierpnia 2013

"Drzwi do piekła" Maria Nurowska

Już jakiś czasu temu myślałam o tym, że muszę się zapoznać z książkami Marii Nurowskiej, bo tak dużo o niej czytałam na różnych blogach. Zaczęłam od dwóch innych książek- "Nakarmić wilki" i "Innego życia nie będzie". Potem sięgnęłam po zakupione niedawno "Drzwi do piekła", które gdzie o nich nie przeczytałam, były szalenie zachwalane. 

Książka, owszem, była niezła, ale moim zdaniem "Innego życia nie będzie" było dojrzalsze i to tę drugą powieść uważam za odważniejszą (a właśnie "Drzwi do piekieł" reklamowane są hasłem "najodważniejsza książka autorki").
Główną bohaterką "Drzwi do piekieł" jest Daria- kobieta, która zamordowała swojego męża. Narracja powieści jest poprowadzona w specyficzny sposób- powiedziałabym, że mamy do czynienia ze strumieniem świadomości. Daria wciąga nas w świat swoich przemyśleń i analiz dotyczących jej przeszłego życia. Przeplatają się tutaj cały czas wątki dotyczące teraźniejszości- czyli pobytu Darii w kobiecym więzieniu i ciągłe retrospekcje i taka właśnie forma literacka jest sporym atutem powieści. 
Więcej jest jednak tych słabszych stron. Pierwszym, zasadniczym dla mnie, minusem było to, że nie poczułam sympatii do głównej bohaterki. Wprawdzie uważam, że autorka ciekawie i głęboko przedstawiła jej portret psychologiczny, ale niestety, ja Darii nie polubiłam. Nie poczułam współczucia i nie potrafiłam jej do końca zrozumieć. Skazała się na patologiczny związek i sama była prowoderką wielu tragicznych wydarzeń. Autorka zaś przedstawia ją, jako kogoś wyjątkowego, kobietę, która po przyjściu do więzienia potrafi wpłynąć na charaktery i sposób postępowania współwięźniarek. Wątki dotyczące innych współwięźniarek i ich przemian (chodzi tu głównie o Agatę) były nieco naciągane. Optymistyczne i dające pewną nadzieję, ale nie jestem pewna, czy tak wielkie przemiany, kobiet dogłębnie zdemoralizowanych, są możliwe. Muszę natomiast przyznać, że książka po raz kolejny przypomniała mi bardzo ważną prawdę- by nie oceniać ludzi nie znając ich przeszłości i tego, co nimi kierowało, że znaleźli się w takim a nie innym miejscu. 
Po dwóch uprzednio przeczytanych powieściach M. Nurowskiej, w tej brakowało mi wyraźnego zakończenia, choć wiem, że wynika to z tego, że książka ma swą kontynuację. Teraz zastanawiam się tylko, czy warto po nią sięgać? Bo przyznam szczerze, że "Drzwi do piekła" co nieco mnie zmęczyły. 

M.