piątek, 24 stycznia 2014

Cytatowo

Panie Wiesławie, mój Mistrzu!


O szczęściu mówiłem. Że szczęścia trzeba szukać w sobie, a nie naokoło. Że nikt go człowiekowi nie da, jak sam sobie go nie da. Że szczęście jest nieraz bliziutko, może w tej ubogiej izbie, gdzie się całe życie żyje, a ludzie Bóg wie gdzie go szukają. Że niektórzy w sławie i bogactwie go szukają, ale na sławę i bogactwo nie każdego stać, a szczęście jest jak woda i każdemu chce się pić. Że nieraz jest go więcej w jednym dobrym słowie niż w całym długim życiu.
 

Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu"


M.

środa, 22 stycznia 2014

Styczeń

Styczeń, w tym roku, to dla mnie wyjątkowy miesiąc. W moim życiu, w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia,  pojawiła się nowa osóbka i całkowicie zawładnęła mym sercem, jak i sporą częścią mojego czasu..
Jednak przy takim maleństwie, które sporo śpi (poza nocami, które są w dużej mierze nieprzespane) można znaleźć trochę czasu dla siebie i swoich przyjemności. 
I tak, choć końcówka Grudnia i początki Stycznia były czasem ogarnięcia nowej sytuacji, uczenia się siebie nawzajem, to udało mi się co nie co przeczytać i obejrzeć.
Gdy jeszcze byłam w szpitalu przeczytałam po raz kolejny "Szóstą klepkę". Naprawdę nie wiem, która z książek Musierowicz jest najlepsza, ale na pewno pierwsza część Jeżycjady jest jedną z moich ukochanych! Rodzina Żaków jest równie barwna, kochana, ciepła i przyjazna, jak i rodzina Borejków. W zasadzie aż żal, że w kolejnych częściach ślad po nich ginie prawie całkowicie. Nie lubię tej całej nagonki na nowsze powieści Musierowicz, porównywania ich do starszych, krytykowania i oceniania.. jednak muszę przyznać, że starsze części mają więcej wdzięku i uroku. Ale wiecie, z czego to moim zdaniem wynika? Z tego, że książki opisują inne czasy- te, które mimo braku towaru w sklepach, skromniejszego życia, były barwniejsze, żywsze towarzysko i posiadały swój nieodparty wdzięk i urok (może bym tak tego nie spostrzegała, gdybym sama żyła za komuny ;)). Było to w każdym bądź razie idealne czytadło na czas powracania do siebie.
Gdy już wróciłam do domu, pożyczyłam od Mamy jeden z jej świątecznych prezentów- książkę "Czwartki w parku". To dobra, typowo kobieca literatura. Czyta się ją lekko i szybko, choć temat nie jest taki znów banalny i przyjemny. Mimo, że mowa tu o miłości, to nie jest to łatwe uczucie- bo pociąga za sobą wielkie zmiany w życiu wielu ludzi. Bohaterami są dojrzałe osoby, mają swoje rodziny, ale zakochują się w sobie bez pamięci i stawiając wszystko na jedną kartę, decydują się na wspólne życie. Polecam, na te krótkie szare dni, gdy lepiej zostać w domu, jest to odpowiednia lektura- należy zwinąć się w kłębek, opatulić kocem, zrobić sobie smaczną herbatkę i coś słodkiego i zabrać się za czytanie!
Kolejną lekturą znów był świąteczny prezent Mamy (ode mnie zresztą ;)). Rewelacyjna książka- "Nieokiełznane" Jeannette Walls. Autorka opowiada historię swojej babci- wyjątkowej, charyzmatycznej i niezwykle barwnej kobiety. Lily Casey Smith miała ciężkie, ale pełne przygód życie, a wszystko co osiągnęła, zawdzięczała swojej ciężkiej pracy i wielkiej sile charakteru. Ta kobieta jest dla mnie niewątpliwym autorytetem i postacią, która głęboko zapadła w moją pamięć i w moje serce. Do tego "Nieokiełznane" są napisane lekkim językiem, akcja jest wartka, poprzeplatana złotymi myślami, które nie są nachalne. Jeannette Walls świetnie pisze. Zaraz po przeczytaniu "Nieokiełznanych" sięgnęłam po "Szklany zamek", który zrobił na mnie nie mniejsze wrażenie! Tym razem autorka opisała swoje własne losy. Jeannette nie miała lekkiego życia, jej rodzice byli skrajnie nieodpowiedzialni i fundowali swoim dzieciom ciężki los, ale też masę przygód i życie niepozbawione specyficznego uroku. W "Szklanym zamku" najpiękniejsze było dla mnie to, że autorka pokazała, jak wielka siła może tkwić w rodzinie. Nawet takiej pokaleczonej i niezbyt dobrze funkcjonującej. Grunt, to trzymać się razem (w tym przypadku dotyczy to przede wszystkim rodzeństwa). Tak samo jak Lily Casey Smith, Jeannette Walls stała się dla mnie autorytetem i przykładem kobiety wyjątkowej, mocnej i z pięknym charakterem. 
Obie książki gorąco polecam! Teraz planuję czytać "Gołębiarki", ale najpierw szybka lektura "Idy sierpniowej".
W Styczniu obejrzałam też dwa filmy. "W pogoni za szczęściem"- niemłody już film z 2006. Bardzo, bardzo dobry! I wzruszający i zabawny, wartka akcja, porywający historia, inspirujący główny bohater i fantastycznie zobrazowana relacja między ojcem a synem. Do tego mądry przekaz, podany w niezbyt nachalny sposób. Po prostu kino z wyższej półki! Zobaczyliśmy też z mężem "Iluzję". To nie do końca moje klimaty, więc film nie przypadł mi jakoś specjalnie do gustu, choć muszę przyznać, że jest nieźle nagrany, akcja jest szybka i wartka, nie sposób się nudzić w czasie seansu. Ot, obejrzeć i zapomnieć. To taki typ. No i coś jeszcze... wyczekamy z wielkim utęsknieniem "Sherlock"! Ech, niestety zobaczyliśmy już wszystkie trzy odcinki i teraz znów musimy czekać kolejny rok. Mówią, że słabszy ten sezon, ale jak dla mnie wystarczą Benedict i Martin, którzy grają perfekcyjnie. Ich kreację to majstersztyk!
Tak więc, jak widać przy takim malutkim dzidziusiu można znaleźć całkiem sporo czasu. Zresztą co tu dużo mówić, zajmowanie się moją dziewczynką, to dla mnie wielka frajda i początek przygody życia!

M.