Miniony miesiąc to była istna uczta filmowa! Dawno nie obejrzałam tak wielu dobrych i interesujących propozycji kinowych. Wszystko to dzięki wspaniałej akcji krakowskiego Kina pod Baranami, gdzie każde wakacje mijają pod hasłem Letniego Taniego Kinobrania. Kino przygotowuje bardzo atrakcyjny program na całe dwa miesiące, w którym znaleźć można filmy starsze i nowsze i przede wszystkim bardzo różnorodne. Jest w czym wybierać! A wszystko to w bardzo przestępnej cenie- 7 zł. za seans. Postanowiłam zatem czerpać z tej akcji pełnymi garściami i ostatnio jestem bardzo częstym gościem kina przy krakowskim Rynku. Nadrobiłam wiele filmowych zaległości, obejrzałam to, na czym od dawna mi zależało, ale jakoś wcześniej nie było okazji. Tutaj krótko o tym, co widziałam i jakie są moje wrażenia.
Najpierw wybrałam się na tegoroczny film Sierpnień w hrabstwie Osage ze wspaniałą Meryl Streep, która i tym razem nie rozczarowała! Przyznam się, że film mocno mną wstrząsnął i głęboko poruszył. Nie jest lekki, trochę przytłaczający. Ale to naprawdę świetna propozycja filmowa, której się nie zapomina ze względu na niebanalną treść, jak i znakomitą obsadę. Następnie mój wybór padł na inny amerykański film, również tegoroczny. Kamerdyner bardzo przypadł mi do gustu. To piękna i wzruszająca, choć chwilami bardzo smutna historia o relacjach czarnoskórych i białych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Opowiada o konfliktach między tymi dwoma rasami, ale nie tylko. Pokazuje także podziały, które występowały w grupie samych Afroamerykanów. To również przegląd najważniejszych prezydentów ostatnich lat i współczesna historia Stanów w pigułce. Piękny film. Chętnie obejrzę go kiedyś jeszcze raz. Polecam!
Kolejny film, który obejrzałam tego lata to Dziewczynka w trampkach. Pierwszy film pierwszej reżyserki-kobiety z Arabii Saudyjskiej. O młodej, przebojowej dziewczynce, która za wszelką cenę chce jeździć na rowerze, choć tego w jej kraju kobietom nie wolno. To film przede wszystkim o kobietach- o ich trudnej sytuacji, zakazach, które je ograniczają. Film spokojny, pogodny, choć tematy, których porusza, wcale wesołe nie są. Warto obejrzeć! Dwa później znowu odwiedziłam Kino pod Baranami, tym razem przyszedł czas na zupełnie inne klimaty, a mianowicie niemiecki film Oh, boy!. Melancholijny, spokojny, o niespełnionych, nieszczęśliwych ludziach, którzy walczą ze swą samotnością, pijąc kawę, alkohol i popalając papierosy. Specyficzny klimat zapewniają czarno-białe zdjęcia, obrazy Berlinu, krótkie dialogi. Film może nie do końca w moim typie, ale ma swój charakter, jest inny niż wszystkie, dlatego warto poświęcić mu uwagę.
Masz talent to kolejny film, na który się wybrałam. Ten z kolei przeniósł mnie do portowego, robotniczego miasteczka gdzieś na wybrzeżu walijskim. Jest to historia oparta na faktach, opowiada o Paul'u, nieśmiałym i zakompleksionym chłopaku, którego niesamowity talent operowy dostrzegają jedynie nieliczni, dopóki ten nie wygrywa brytyjskiego "Mam talent". Bardzo sympatyczny, zabawny film, o marzeniach i przełamywaniu własnych barier. Bardzo pozytywna historia, kąciki ust podnoszą się do góry! Na następną wycieczkę do kina wybrałam się z moją mamą w dniu jej imienin. Na ten dzień wybrałyśmy film równie przyjemny jak poprzedni- Ratując pana Banksa. Moje wrażenia poraz kolejny były jak najbardziej pozytywne. Jest to film o Pameli Travers. Świetnie zagrany- Emma Thompson i Tom Hanks byli wspaniali. Film jest może trochę amerykański, chwilami za bardzo patetyczny, ale mimo to ujmujący. Historia autorki książek o Mary Poppins jest bardzo ciekawa, warto ją poznać. To film, przy którym można sobie popłakać, a zaraz potem gromko się śmiać.
Ostatni lipcowy film przeniósł mnie z powrotem do Europy, a konkretnie Hiszpanii lat 80. Mowa o filmie Almodovara pod tytułem Czym sobie na to wszystko zasłużyłam?. Jak na Almodovara przystało, jest to dość dziwaczny film, taka komedia pomyłek, chwilami nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Główną bohaterką jest kobieta w średnim wiekiem, zmęczona pracą i obowiązkami domowymi. Znudzona i samotna. Jej rodzina... cóż, jest dość specyficzna. Jak to zwykle bywa u Almodovara, nie ma tu zwyczajczych postaci, lecz roi się od ekscentrycznych, niecodziennych bohaterów. Po seansie, na który wybrałam się z koleżankami, zastanawiałyśmy się, jaki właściwie gatunek prezentuje ten film. Doszłyśmy do wniosku, że to najtrafniej będzie go zaliczyć do gatunku ALMODOVARA.
Na tym koniec, jeśli chodzi o moje filmowe wrażenia z minionego miesiąca. Było tego sporo, ale nie da się nie korzystać z tak fajnej akcji, jak Kinobranie. Te wizyty w kinie sprawiały mi naprawdę dużo radości, zwłaszcza, że żaden z filmów mnie nie rozczarował. W sierpniu będę już mniej aktywnym kinomaniakiem, ale z pewnych wyjątkowo zachęcających propozycji w repertuarze na pewno nie zrezygnuję! O tym jednak pod koniec sierpnia.
J.