Solomon Northup był wolnym człowiekiem, który wiódł szczęśliwe życie u boku żony i trójki dzieci. Do czasu. Pewnego dnia bowiem trafił w ręce złych ludzi, którzy bezprawnie go porwali i uczynili niewolnikiem. Solomon stracił wówczas tak cenną i piękną i zwykle niedocenianą wolność.
"Zniewolony" to kolejna książka dotykająca tematu dyskryminacji czarnoskórej rasy. Takie opowieści zawsze bardzo mnie poruszają, ta jednak jest absolutnie wyjątkowa. Wszystkie opisane tu historie są bowiem osobistymi wspomnieniami autora i wszystkie dramatyczne wydarzenia, o których czytamy, działy się naprawdę. Świadomość autentyczności tej opowieści sprawiła, że cała książka zrobiła na mnie duże wrażenie.
Solomon Northup przeżył w niewoli dwanaście bardzo długich lat i w tym czasie był świadkiem i ofiarą przerażającego okrucieństwa i zła. Na jego drodze stanęli ludzie pozbawieni sumienia i wyzbyci wszelkich zasad moralnych, bezwzględnie odnoszący się do "wybranych" innych. Wszystko dlatego, że ich i jego skóra była czarna. Ten fakt czynił go w oczach białych obywateli Stanów Zjednoczonych (przynajmniej znacznej części) podczłowiekiem, który nie zasługuje na godne i normalne życie.
W swych wspomnieniach Northup skupił się przede wszystkim na opisie codziennego życia niewolników, relacji właściciel- niewolnik, pisał również o nadziejach, emocjach, zmaganiach i próbach przetrwania jego i jego towarzyszy. Wszystko relacjonuje bardzo szczegółowo; drobiazgowo przedstawia np. proces zbierania bawełny i innych czynności, które wypełniały całe dni niewolników. W podobny sposób zaznajamia nas z systemem kar, jaki stosowano wobec czarnoskórych. Przerażające są opisy scen, kiedy niewolnicy stają się ofiarami gniewu i okrutnej agresji swoich właścicieli. Ciężko się o tym czyta, bardzo.
Najbardziej przerażające jest jednak to, że niewolnictwo w ówczesnej Ameryce było naturalnym i oczywistym stanem rzeczy, któremu nikt się nie przeciwstawiał. Bardzo dużo czasu minęło (zwłaszcza w południowych stanach), zanim ludzie zrozumieli, że człowiek czarnoskóry nie jest w niczym gorszy i zasługuje na godne życie w wolności. Trudno było wykorzenić tamto myślenie z ich głów, bowiem idea niewolnictwa i poddaństwa czarnych ludzi była im wpajana od samego dzieciństwa, z pokolenia na pokolenie. Już jako dzieci, biali uczyli się wydawania rozkazów, egzekwowania i wymierzania kar... Przykładem może być syn człowieka o nazwisku Epps, u którego przez długie lata służył Northup jako niewolnik:
Najstarszy syn Eppsa to inteligentny młodzieniec w wieku dziesięciu, może dwunastu lat. Żal było patrzeć, jak czasem karał czcigodnego wuja Abrama. Wzywał go do wyjaśnienia, a jeśli w jego dziecinnej ocenie konieczna była kara, skazywał go na określoną liczbę batów, które wymierzał z powagą i namysłem. Często jeździł na kucu w pole ze swoim biczem, bawiąc się w nadzorcę, ku zachwytowi ojca. Wówczas używał pejcza i ponaglała niewolników krzykami oraz okazjonalnymi przekleństwami, co wzbudzało śmiech Eppsa, który jeszcze go zachęcał.
Solomon Northup przeżył wśród niewolników dwanaście lat. Niewola była dla niego tym dotkliwsza, że miał okazję poznać smak wolności, gdzieś daleko czekała na niego przecież rodzina. Jego życie do roku 1841 było szczęśliwe i nagle zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie sposób chyba zrozumieć ani opisać jego uczuć, jego rozpaczy i desperacji. Zapewne dla Solomona Northupa napisanie tej książki było pewną formą terapii, za pomocą której chciał zrzucić z siebie przerażające wspomnienia. Myślę jednak, że nade wszystko Solomon Northup chciał wypełnić jakąś misję, chciał stanąć na czele tej całej rzeszy zniewolonych, czarnoskórych ludzi i pokazać światu, czym jest niewolnictwo w oczach samych niewolników. Wydaje mi się, że ta książka miała temu właśnie służyć. To był apel, wołanie o zmianę.
Płakać się chce, kiedy czyta się niektóre historie opisane przez Northupa, tym bardziej, że jak już wspomniałam, to wszystko jest prawdziwe. Te osoby- one naprawdę żyły, naprawdę cierpiały. To jest "mocna" książka. Pełna okrucieństwa i smutku, choć jest w niej też nadzieja i wiara. "Zniewolonego" polecam wam wszystkim. To godne uwagi świadectwo człowieka, który na własnej skórze poczuł cierpienie niewolnika. Myślę nawet, że jest to pozycja obowiązkowa. Zachęcam!
J.
W pierwszej kolejności na pewno obejrzę film, ale książkę też bardzo chętnie przeczytam, szczególnie, że pewnie dość różni się od ekranizacji. Historia na pewno szokująca, ale warta poznania i przemyślenia.
OdpowiedzUsuń