Dolores Claiborne to moje pierwsze spotkanie z twórczością Stephena Kinga. Do tej pory zwyczajnie mnie do niej nie ciągnęło. Po złych doświadczeniach z Mastertonem, nie miałam ochoty czytać jego książek. Spodziewałam się wszechobecnej krwi, latających wnętrzności i innych potworności. Dobrze się zatem stało, że w ręce nie wpadł mi typowy horror, lecz thriller psychologiczny. Cieszę się, że wreszcie się przemogłam, bo Dolores Claiborne to bardzo dobra pozycja.
Cała powieść napisana jest w formie monologu tytułowej bohaterki, która jest przesłuchiwana przez miejscowego inspektora. Korzystając z okazji, Dolores opowiada historię swojego życia. Życia, które nie było ani lekkie, ani szczęśliwe i któremu sprostała tylko dzięki wyjątkowej sile charakteru.
Dolores oskarżona jest o zabicie swojej chlebodawczyni, Very Donovan, dla której od lat pracowała jako gosposia i opiekunka w późniejszych latach. Kobieta konsekwentnie utrzymuje, że jest niewinna. Przyznaje się jednak do innej zbrodni, lecz deklaruje, że "wszystko co robiła, robiła z miłości". Pewnego wietrznego dnia, wiele lat temu, Dolores dowiedziała się strasznych rzeczy o swoim już od dawna niekochanym mężu. I wtedy postanowiła go zabić. Wszystko stało się podczas całkowitego zaćmienia Słońca w 1963 roku.
Główna bohaterka ma na sumienia straszny czyn. Zamordowała z zimną krwią, a wcześniej wszystko zaplanowała. Potem przez lata ukrywała prawdę o śmierci męża. Mimo wszystko, nie jestem w stanie jej za to potępiać. Wręcz przeciwnie. Ta kobieta wzbudziła moją sympatię, a chwilami nawet podziw.
Stephen King stworzył niesamowitą, kobiecą postać- silną, odważną, kochającą. Umiejętnie wczuł się w jej psychikę, po czym świetnie przedstawił motywy jej działań, zobrazował jej uczucia, emocje, pomógł czytelników zrozumieć, dlaczego podejmowała ona takie, a nie inne decyzje. Dzięki temu właśnie, nie jestem w stanie jej potępiać. Przede wszystkim zaś dlatego, że faktycznie w swoim postępowaniu kierowała się miłością i troską o dzieci.
Nie wiem, czy zostanę fanką Kinga- żeby to stwierdzić, muszę przeczytać więcej jego książek. Wiem jedynie, że Dolores Claiborne to świetna lektura- mądra, porywająca, dobrze napisana, a pisarzowi należą się gromkie brawa za to, że umiał się tak dobrze wczuć się w położenie swojej bohaterki. Polecam!
J.
J.
"Dolores Claiborne" czytałam w zeszłym roku. Ogólnie rzecz biorąc uwielbiam książki Kinga, a ta jest w pewnym sensie wyjątkowa i inna od wszystkich. Duże wrażenie zrobiła na mnie relacja Dolores ze swoją pracodawczynią.
OdpowiedzUsuńJeśli nie oglądałaś jeszcze ekranizacji tej powieści, to teraz to zrób :) "Moja" Dolores dzięki temu miała twarz rewelacyjnej Kathy Bates.
Właśnie dlatego, że tę książkę uznaje się za inną od pozostałych w dorobku Kinga, trochę się obawiam, że tamte nie przypadną mi do gustu tak ja ta. Zobaczymy :) A film chętnie wkrótce obejrzę! :)
OdpowiedzUsuńChyba powinnam w końcu przeczytać którąś z książek Kinga, bo mam w tej materii bardzo duże braki :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Kochana, nigdy, ale to PRZENIGDY nie porównuj Kinga do Mastertona. To tak, jakby porównywać Marylin Monroe do Marylina Mansona... ;)
OdpowiedzUsuńDolores Claiborne to jedna z trzech 'kobiecych' książek Mistrza, które tworzą trylogię - Dolores, "Rose Madder" i "Gra Geralda". Wiele jest nawiązań w tych książkach do siebie nawzajem (np Dolores czuła że jakiejś dziewczynce się źle dzieje - chodziło jej o bohaterkę "Gry Geralda"). Ja Kinga kocham, więc z czystym sumieniem polecam Ci inne jego powieści. Różnią się od tej, ale to i tak kawał dobrej prozy.