poniedziałek, 29 grudnia 2014

Jeżycjady odcinek dwudziesty

Do książek Musierowicz podchodzę niemalże bezkrytycznie. Za wielką darzę je sympatią, za wiele mam z nimi związanych miłych wspomnień, by teraz oceniać je negatywnie. Choć pojawiają się coraz liczniejsze głosy, że z każdym tomem Jeżycjada jest słabsza, a pani Musierowicz powinna zaprzestać jej kontynuowania, ja niezmiennie jestem zachwycona. Krytykować zatem Wnuczki do orzechów nie będę, bo nie chodzi tu o oceny i wynajdywanie wad i mankamentów. Wnuczka do orzechów to po prostu kolejne wspaniałe i długo oczekiwane spotkanie ze starymi znajomymi. To idealny sposób na spędzenie świątecznych dni, kiedy człowiek ma czas, by usiąść z fotelu z kubkiem ciepłej herbaty z cytryną i nareszcie zanurzyć się w ten piękny, borejkowy świat i dowiedzieć się, co nowego u starych przyjaciół.

Wiadomo, są pewne rzeczy, które z lekka irytują. Przede wszystkim trochę zbyt idealna postać Doroty, próżno szukać takiej osoby we współczesnym świecie. Może faktycznie było też trochę mało Jeżyc i jedynej w swoim rodzaju kuchnii w kamienicy przy Roosvelta 5. Była za to wielkopolska, piękna wieś stanowiąca, jak dla mnie, miłą rekompensatą. Nie da się ukryć, że świat stworzony przez Małgorzatę Musierowicz jest nieco wyidealizowany, tutaj nawet wiejski pijaczek okazuje się w sumie całkiem przyjemną i uczynną osobą. Może się to wydawać dalekie od naszej rzeczywistości. Ale właściwie, co z tego? Pisarza nie ograniczają przecież żadne zasady, ze stworzonym przez siebie światem może robić, co tylko chce. Zwłaszcza, kiedy daje tyle radości czytelnikom. Nie! Nie zgadzam się z tymi, którzy uważają, że czas kończyć Jeżycjadę. Bo to tak, jakbym miała się już raz na zawsze pożegnać się z przyjaciółmi. Tymczasem jednak ja wciąż Borejków nie mam dość i mieć nie będę, nawet gdyby zaczęli się stawać irytujący w swej idealności. Nie, nie, nie!

Te dwa dni spędzone z Borejkami były bardzo przyjemne. Czekam na jeszcze więcej! Już niedługo Feblik...

J.

5 komentarzy:

  1. Widzę, że mam identyczne podejście jak Ty, z tą różnicą, że ja bezgranicznie uwielbiam Serię Miętową Ewy Nowak. :) Jeżycjadę znam, ponieważ miałam przyjemność poznać kilka książek z tej serii - planuję rozpocząć przygodę z Jeżycjadą od początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja serii autorstwa Ewy Nowak zupełnie nie znam! Myślę, że zaopatrzę się w jakąś jej książkę w czasie wakacji. Coś mi się wydaję, że to idealna lektura na letnie dni. Do Jeżycjady jak najbardziej zachęcam. Warto poznawać ją od samego początku, po kolei. Pozdrawiamy! ;)

      Usuń
  2. Czytałam tylko jedną książkę z serii - Idę sierpniową. Ale za to kilkakrotnie i w sumie nie czuję chęci poznania pozostałych książek Jeżycjady, ale tak sobie teraz myślę, że kiedyś jeszcze Idę przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, patrzę z podejrzeniem. Wiem, że jak już kupię to będę siedzieć i się uśmiechać i w jeden wieczór ją połknę, jednak na razie czekam jeszcze Jeszcze tak bardzo za Borejkami nie zatęskniłam, więc poczekam na to ukłucie, kiedy tęsknić będę bardzo i ta świadomość, że nowa część na mnie czeka... Oj, to chyba się zbliża ;)

    W każdym razie, weszłam tu, bo zobaczyłam post zatytułowany "2015". Gdzież ten post? Czekam ładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post pokazał się na blogu przez przypadek, zaplanowany jest dopiero na dni po Nowym Roku. Przed nim jeszcze jeden- o minionym roku 2014 :) Zapraszamy! ;)

      Usuń