wtorek, 3 marca 2015

O niewinności

Czytałam całkiem sporo książek związanych z tematem wojny i obozów koncentracyjnych.. John Boyne i jego "Chłopiec w pasiastej piżamie" dał mi nową perspektywę, dał pomyśleć o tym ważnym dla mnie temacie w jeszcze inny, nowy sposób. 
Bruno ma dziewięć lat. Ma mamę, tatę, siostrę. Wiedzie szczęśliwe i dostatnie życie w Berlinie. Jednak pewnego dnia jego tata dostaje awans i cała jego rodzina musi się przenieść do nowego miejsca zamieszkania. Bruno niewiele wie o pracy swojego taty. Dla niego jest to dzielny żołnierz, bo na mundurze ma dużo oznaczeń. Kocha swojego tatę, jak każde dziecko. Nie wie przecież, że jego tata jest mordercą, doprowadzającym do śmierci setki niewinnych ludzi. Nie wie, że nowe miejsce, do którego przyjechał wraz z resztą rodziny, to Oświęcim- obóz zagłady. Bruno jest tylko dzieckiem. Naiwnym i nieświadomym. Dzieckiem, dla którego człowiek, to człowiek, niezależnie od tego, czy na ręce nosi opaskę ze swastyką, czy z gwiazdą Dawida. Boyne bardzo pięknie, choć posługując się prostym językiem i formą, przypomniał mi o tym, co może stać się z człowiekiem. Przecież dziecko rodzi się niewinne, długo takie jest, a co dzieje się po drodze? Co musi się stać, by tak bardzo zatruć duszę ludzką?  
Bruno w nowym miejscu zamieszkania czuje się bardzo samotny. Nie ma z kim się bawić, ani z kim rozmawiać. Pewnego dnia postanawia wyruszyć na poszukiwania i tak oto poznaje chłopca zza siatki. Małego, też dziewięcioletniego, więźnia obozu- Szmula. Między dwójką dzieci rodzi się głęboka przyjaźń. Niemal codziennie spotykają się ze sobą, rozmawiając po dwóch stronach siatki. Między nimi nie ma żadnych podziałów. Nie liczy się to, że jeden jest syty i dobrze wygląda, a drugi ma poszarzałą z wygłodzenia i wyniszczenia organizmu, skórę. Ważne jest to, co ich łączy, wspólny czas, rozmowy, wzajemne słuchanie siebie. Tak naprawdę ani jeden, ani drugi z nich nie rozumie zaistniałej sytuacji, ale obydwaj czują, że dzieje się coś złego. Przyjaźń ponad granicę. Przyjaźń ponad głupotę i okrucieństwo ludzi dorosłych. Przyjaźń wyjątkowa, prawdziwa, ponad śmierć. 


... I może dobrze, że historia życia Brunona skończyła się tam, gdzie się skończyła. Może dobrze, że nie dorósł do tego, by zrozumieć, kim był jego ojciec. Może dobrze dla niego, że mógł pozostać niewinny.


M. 



P.S. Myślę, ile moja córka musi mieć lat, bym mogła jej podsunąć tę książkę? Dwanaście, trzynaście? Kiedy jest czas, by zacząć uczyć swoje dziecko pamięci, która musi przetrwać?


10 komentarzy:

  1. Książki nie czytałam, ale widziałam film. Wstrząsnął mną. Powiem szczerze, że do ostatniej chwili miałam nadzieję...
    Co do wieku, w którym dziecko mogłoby sięgnąć po tą książkę, trudno jest mi określić. Wszystko zależy od samego dziecka, czy jest na tyle dojrzałe, by pojąć tą powieść, zrozumieć ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jasne, że to zależy od tego, jak dziecko ma rozwiniętą wrażliwość, ile wie, jakie jest.. mam nadzieję, że uda mi się podsuwać mojej córce, jak najwięcej wartościowej literatury.
      Co do zakończenia... w sumie nie mogło być inne. Film też oglądałam. Jednak naprawdę tak, jak napisałam, mam takie poczucie, że może dla Bruno to był lepszy koniec. Niż dojrzeć i zrozumieć i żyć z tym. Przecież jak on to, jako dziecko wszystko przeżywał, gdzieś podświadomie czuł, jak coś jest nie tak..

      Usuń
  2. Czytałam książkę - wstrząsnęła mną, moja córka ma 9 lat ale sama nie wiem kiedy podsunęłabym jej tę książkę do przeczytania, może inne o tematyce wojennej tak, ale tą chyba tak na 14-15 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy to na pewno od dziecka.. ta książka jest mocno poruszająca, ale jednak skierowana do młodego czytelnika, jakoś między 13- 15 rokiem życia.. no na pewno jest to sprawa indywidualna. Ale dzieci- młodzież powinny czytać takie książki, moim zdaniem.

      Usuń
  3. Zajrzalam zachecona na ten blog po zobaczeniu twego wpisu w Kantorku Katjuszki. Podziwiam i gratuluje, ze czytasz wiele ksiazek. Jednak, jak na duzo czytajaca osobe - piszesz niezbyt gramatycznie. A mowi sie, ze kto duzo czyta dobrej literatury, (tzn. ksiazek, a nie samej tzw. prasy kolorowej czy internetowych wypocin) - powinien operowac dobrym jezykiem.

    "Bruno nie wiele wie o pracy swojego taty."
    NIEWIELE!
    "Tak naprawdę ani jeden, ani drugi z nich nie rozumie zaistniałej sytuacji, ale obydwoje czują, że dzieje się coś złego."
    OBYDWAJ - bo chlopcy to rodzaj meski

    Polecam kolejna ksiazke: Gramatyke jez. polskiego.
    Bez zadnej zlosliwosci, ale z zyczliwosci.

    OdpowiedzUsuń
  4. A dziękuję za polecenie, nie omieszkam skorzystać. Fakt, powinnam potem jeszcze raz spojrzeć na to, co napisała i poprawić błędy, czasami brakuje mi i sił i czasu Ja, od siebie, polecam stosować polskie znaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i mimo wszystko, zapraszam do nas, nie rezygnuj ;)

      Usuń
    2. Nie, nie zrezygnuje! Ja tez lubie duzo czytac i dyskutowac na temat ksiazek. Dlatego z wielka checia rzucilam sie na ten blog ;-)
      Czytac bede na pewno, ale juz nie komentowac, bo NIE MOGE wprowadzic polskich znakow. Nie mieszkam w Polsce, komputery w domu i w pracy mam "sluzbowe" i nie moge zaladowac do nich Polish Font.

      Usuń
    3. oj, komentuj, może być i bez polskich znaków, wszelkie dyskusje na temat książek są tu u nas mile widziane, bo my tego bloga prowadzimy we dwie, ja mi moja siostra :) nie lubię, gdy nie ma polskich znaków, ale rozumiem, że w Twoim przypadku, to niemożliwe :) a ja obiecuję robić mniej błędów :) ;)

      Usuń
  5. Ksiażki nie czytalam, ale widziałam film, który bardzo mnie wzruszył.

    OdpowiedzUsuń