wtorek, 29 stycznia 2013

"Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich" - Małgorzata Gutowska- Adamczyk

Po lekturze "Cukierni pod Amorem", byłam pewna, że na kolejnej książce jej autorki się nie zawiodę. Tym bardziej, że "Podróż do miasta..." jest  kontynuacją trzytomowej serii. Główną bohaterką tej książki jest bowiem Róża Wolska, którą poznajemy w pierwszej części  "Cukierni pod Amorem", choć tam jest ona postacią epizodyczną. Tak jak przeczuwałam, książka ta jest niesamowitą przygodą, która idealnie wypełnia zimowe, długie wieczory.

Razem z nową bohaterką Niną Hirsch, trzydziestoparoletnią historyczką sztuki, ponownie odwiedzamy Gutowo i Zajezierzyce, w których wiele się zmieniło. Jest rok 2011, Iga Toroszyn i jej mąż Xavier są właścicielami byłego dworku Zajezierskich, w którym teraz prężnie działa hotel, zaś ojciec Igi jest żonaty z Heleną Nierychło i ma nastoletniego już syna. Między Igą a Niną rodzi się znajomość, potem stopniowo przyjaźń. Właścicielka dworku prosi Ninę o pomoc w sprawie portretu hrabiego Tomasz Zajezierskiego zdobiącego hotelową recepcję, który prawdopodobnie został namalowany przez Różę Wolską, bowiem od jakiegoś czasu obrazy malarki giną z muzeów w niewyjaśnionych okolicznościach.

I tu dochodzimy do samej Róży, bohaterki barwnej i niebanalnej, której losy i osobowość są niesamowicie ciekawe. Poznajmy ją jako dziewięcioletnią dziewczynkę, niemowę, która przyjeżdża z apodyktyczną matką do Paryża. Śledzimy jej losy, kiedy staje się dziewczyną, potem kobietą, szuka swego miejsca w życiu, drogi, którą chciałaby kroczyć. Obserwujemy jej rozwój i przemiany oraz jej relacje z matką i miłością życia, Rogerem. Przy okazji zwiedzamy piękny Paryż, który tętni życiem i jest uważany za stolicę świata. Gutowska pięknie opisuje miasto, robi to tak umiejętnie, że możemy poczuć się jakbyśmy sami tam byli. Przenieśli się do Miasta Świateł, chodzili do opery i muzeów, jeździli dorożką lub przechadzali się wzdłuż brzegów Sekwany.

Tu nie można mieć nic do zarzucenia, w przeciwieństwie niestety do fragmentów opisujących rok 2011. Najgorszy wątek całej powieści to chyba znajomość Niny z Miłoszem. Jest naiwny, powierzchowny, dialogi między tymi dwoma postaciami są chwilami po prostu żenujące i zupełnie nie w stylu Gutowskiej. Szkoda, bo troszkę psuje to moje ogólne wrażenie po lekturze. Mimo wszystko jestem w stanie to wybaczyć autorce, biorąc pod uwagę piękne opisy Paryża i fascynujące losy Róży.

Dobrze, że to nie koniec mojej przygody z tą intrygującą bohaterką. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg jej losów, jestem okropnie ciekawa jak dalej się one potoczą. Polecam wszystkim- tym, który zakochali się już wcześniej w "Cukierni pod Amorem" i tym, którzy tej pozycji nie znają, bowiem nie stanowi to żadnej przeszkody w zapoznaniu się z losami Róży z Wolskich. Sama przyjemność!

J.

W ramach wyzwania "Polacy nie gęsi"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz