Czasami przychodzi taki moment w naszym życiu, kiedy coś w nas pęka i czujemy, że coś musi się zmienić. Harold Fry, bohater powieści Rachel Joyce dostaje pewnego dnia list od swojej dawnej przyjaciółki, która teraz cierpi umierając na raka... przesyłka zmusza go do podjęcia niesamowitej decyzji. Harold postanawia wyruszyć w drogę. I tak właśnie zaczyna się powieść "Niezwykła wędrówka Harolda Fry".
Wędrówka Harolda jest naprawdę niezwykła- mężczyzna podejmuje decyzję całkowicie spontanicznie, nie zabierając ze sobą nawet szczoteczki do zębów, wędruje kilkanaście tygodni, z jednego na drugi koniec Anglii.
Po drodze spotyka masę różnych ludzi, z którymi rozmawia i dzięki temu, że poznaje problemy innych osób, stopniowo otwiera się na swoją własną przeszłość i swoje cierpienia i rany, które są w nim od lat.
Wędrówka Harolda jest bowiem tak naprawdę przede wszystkim wędrówką wgłąb siebie. Stopniowo okazuje się też, że nie cel (czyli dojście do umierającej w hospicjum przyjaciółki), jest najważniejszy, ale przede wszystkim zmierzenie się z mrokami przeszłości. Harold nigdy nie miał łatwego życia, o czym dowiadujemy się stopniowo. W dzieciństwie był odtrącony i niekochany przez rodziców, w dorosłym życiu nie potrafił sobie poradzić z synem, a od wielu lat jego małżeństwo jest fikcją. Harold idzie więc po to, by myśleć. Myśleć, oczyszczać się i szukać dla siebie jakiegoś rozwiązania, bo czuje, że coś się w jego życiu musi zmienić.
Bardzo lubię książki i filmy drogi, dlatego gdy tylko na którymś blogu, zobaczyłam zapowiedź tej powieści, wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać. Uważam, że wędrówka jest czymś naprawdę ważnym i dającym nam możliwość oczyszczenia. Przyjemnie wędruje się razem z Haroldem, który jest bardzo sympatycznym i wyjątkowym (choć z pozoru tak zwyczajnym) człowiekiem.
Powieść jest bardzo pozytywna i daje dużo wiary i nadziei w to, że zawsze możemy coś w swoim życiu zmienić i odzyskać to, co utraciliśmy.
Gorąco polecam!
M.
Najważniejsze, że dobrze Ci się ją czytało :) I myślę, że kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie ocenia się książki po okładce, ale ta wyjątkowo mi się podoba ;)
no niby się nie ocenia, ale nie ukrywam, że dla mnie okładki też są ważne ;)
Usuńwydaje sie ciekawa :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam :)
dziękujemy za zaproszenie!
UsuńMoże byc interesująco, będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńOstatnio coś dużo tego raka wszędzie (nie dość, że w książkach, to jeszcze dość bliska mi osoba jest ciężko chora...). Ta książka kojarzy mi się również z "Dotknąć nieba" Evansa, która to nieco mnie rozczarowała. Choć ogólbie fabuła mnie zachęca, tak jak i Twoja recnzja oraz okładka. :) Jaka jest ta książka pod względem językowym?
OdpowiedzUsuńKupić, nie kupię, ale może biblioteka nabędzie? :)
Bardzo miło tu u Was, będę zaglądać :)
zapraszamy :) miło nam :)
UsuńMnie również okładka przyciąga, a skoro i treść jest zachęcająca, to możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń