Książka obejmuje konkretny okres z życia piosenkarki. Zaczyna się w momencie, kiedy German dostaje propozycje współpracy z pewną włoską wytwórnią płytową, co zresztą początkowo traktuje jako żart. Kończy się natomiast relacją z tego, co działo się po jej tragicznym wypadku samochodowym we Włoszech. Od czasu do czasu autorka robi niedługie dygresje, w których wspomina swoje studia, początki kariery.
Co działo się z Anną German w czasie pobytu we Włoszech, tego chyba nikomu nie trzeba przybliżać. Audiencje prasowe, wywiady, festiwal w San Remo, powodzenia wśród włoskiej publiczności, koncerty... i nagle ten tragiczny wypadek na Autostradzie Słońca niedaleko Bolonii, który Anna German cudem przeżyła.
W okresie pięciu nieskończenie długich miesięcy leżenia w skorupie gipsowej, jak też w czasie wielu następnych, kiedy przebywałam w łóżku już bez gipsu, przysięgłam sobie, że nigdy nie wrócę do Włoch, nawet wspomnieniem. (...) Teraz chcę wyjaśnić, dlaczego jednak piszę, wracam wspomnieniami do tamtych lat. W czasie mojego pobytu w trzech szpitalach włoskich, otrzymywałam i nadal otrzymuję dużo listów od ludzi obcych, a przecież tak serdecznie reagujących na moje nieszczęście. Nie jestem w stanie odpisać na wszystkie listy, mimo że bardzo bym chciała. Poza tym od czasu do czasu dowiaduję się o niesłychanych historiach, które krążą na mój temat. Nie dziwią mnie nawet, bo wiem, że spowodowana są brakiem informacji i szczerą życzliwością. Dlatego też pomyślałam sobie, że winna jestem moim słuchaczom powrót do Włoch, we wspomnieniach.

Choć artystka chciała jak najszybciej zapomnieć o przeżyciach we Włoszech, postanowiła jednak napisać książkę. Zrobiła to dla swoich słuchaczy, by odwdzięczyć się im za pamięć i duchowe wsparcie, setki listów. Myślę, że nie był jedyny powód. Zapisanie wspomnień na pewno było też dla German formą jakiejś terapii sposobem na to, by uporać się z traumą, lękami, które męczyły ją od tego tragicznego dnia. Zamknięciem pewnego etapu, by móc zacząć od początku. Mam nadzieję, że tak też się stało i poczuła się ona po tym choć odrobinę lepiej.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Jest wciągająca, mimo że nie zawiera wielu szczegółów z życia Anny German. Żadnych sensacji, osobistych zwierzeń. Czasem pisze ona czule o swojej matce, ale na przykład o swoim narzeczonym i ich wspólnym życiu nie napomyka w ogóle. Skupia się prawie tylko i wyłącznie na zawodowym aspekcie swego życia. Opisuje koncerty, festiwale, ludzi, których poznała w czasie tras, opowiada anegdoty i pisze o dobrych oraz złych stronach bycia artystą.
Anna German była osobą spokojną, stabilną, dobrą, szczerą i otwartą i to widać w każdym jej słowie w tej książce. Miała poczucie humoru, dystans do swojej osoby, liczyli się dla niej przede wszystkim bliscy, nie kariera. I chyba faktycznie stwierdzenie, że była aniołem chodzącym po ziemi nie odbiega dalece od prawdy...
Dodam jeszcze, że w książce możemy przeczytać także przedmowę autorstwa Tomasza Raczka i jego wywiad z Mariuszem Walterem, do tego są jeszcze fragmenty o Annie German pochodzące z włoskiej prasy oraz Kronika życia i pracy artystycznej. Nie można też zapomnieć o zdjęciach Anny German, które zdobią kolejne strony. Wszystko to stanowi bardzo ciekawą całość, do której przeczytania wszystkich zachęcam.
J.
Wyzwanie "Polacy nie gęsi".
fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam :)obserwuję
pierwiasteksmaku.blogspot.com
Ciekawy wpis:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Coś dla mojej mamy :) możliwe, ze właśnie znalazłam doskonały prezent na "Dzień Mamy :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że mogłam pomóc ;)
Usuńoj rzeczywiście...moja mama też będzie zachwycona! dzięki za podpowiedź ;)
OdpowiedzUsuńwww.strefaksiazek.blogspot.com