środa, 19 marca 2014

Szkolna czytadła: Przedwiośnie Stefana Żeromskiego

Zauważyłam, że na blogach książkowych rzadko pisze się o lekturach szkolnych. Stąd pomysł, by zainicjować na naszym blogu cykl "Szkolne czytadła", w ramach którego będę pisać właśnie o wrażeniach z przeczytanych na lekcje polskiego książek. Została mi jeszcze chwila do zakończenia liceum i parę ciekawych pozycji jeszcze przede mną... Właśnie zaczęliśmy omawiać dwudziestolecie międzywojenne, a ja jestem świeżo po lekturze Przedwiośnia.

Oj, z Żeromskim szło mi do tej pory naprawdę ciężko. Pierwszego spotkanie z jego twórczością nie wspominam zbyt dobrze. Było to gimnazjum i Syzyfowe prace. Przyznam się bez bicia, że przez książkę nie przebrnęłam. Podobnie było z Ludźmi bezdomnymi. Gdy przyszedł czas na Przedwiośnie byłam pewna obaw. Okazało się jednak, że tym razem moja znajomość z Żeromskim znacznie się ociepliła i lekturę czytałam z dużą przyjemnością i zainteresowaniem. 

Przedwiośnie to książka o młodym człowieku, jego marzeniach i dylematach. Cezary Baryka to człowiek z krwi i kości, który ma zalety, ale i całe multum wad. Jest nam znacznie bliższy niż Tomasz Judym, który prowadzony swymi ideałami, zostawia miłość i wszystko, co jest mu cenne, by spełniać się jako miłosierny i filantropijny działacz. Nie, Cezary jest bardziej ludzki ze swoimi słabościami. Myślę, że to pierwsza rzecz, która zaważyła na tym, że Przedwiośnie przypadło mi do gustu. 

Nie bez znaczenia było też to, że Przedwiośnie to książka, która zmusza do myślenia i wstrząsa, ale również przysparza okazji do śmiechu. Są tu opisy dramatycznych wydarzeń w mieście Baku, porażające obrazy zagłady ludności ormiańskiej, a także przerażających warunków, w jakich ludzi podróżowali do Polski. Żeromski prowadzi nas również do biednej, zacofanej Warszawy i na polską, zapyziałą i smutną wieś. Porusza tematy polityczne i pokazuje dylematy, z jakimi musieli mierzyć się ówcześni, młodzi Polacy, nie wiedząc, po której stronie stanąć. Jednak żeby nie było zbyt przygnębiająco, Żeromski opisuje również pobyt Cezarego na wsi u szlacheckiej rodziny. I tutaj możemy się pouśmiechać przy czytaniu. Perypetie miłosne Cezarego są przezabawne. Do tego obraz szlacheckiego dworku i beztroskie, przyjemne życie tamtejszej rodziny sprawia, że chce się wracać do czytania.

Tę lekturę będę miło wspominać, z chęcią przeczytam ją jeszcze raz. Może dam drugą szansę Syzyfowym pracom. Kto wie? :) Na razie jednak czas na Granicę. Jestem jej bardzo ciekawa, wiele osób zachwala tę książkę. A Wy, co sądzicie? :)

J. 

7 komentarzy:

  1. Czytałam "Przedwiośnie", ale muszę przyznać że niewiele z tej książki pamiętam. Łatwiej mi przypomnieć sobie coś o "Ludziach bezdomnych" i "Syzyfowych pracach";)
    Podoba mi się pomysł z powrotem do klasyki. Bardzo mi się podoba;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie się za nią zabieram ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno to było, ale pamiętam, że moje wrażenia były podobne. Czytanie "Syzyfowych prac" było w istocie pracą syzyfową, "Ludzi bezdomnych" przeczytałam bez zachwytów, a "Przedwiośnie" mi się podobało. Spróbuj "Wierną rzekę", moim zdaniem najbardziej przystępna, choć zawsze będę się upierać, że pisarz zmarnował rewelacyjny pomysł, gdyby go rozwinął, to Józef i Salomea byliby tak sławni jak Rhett i Scarlett ;) A tak - to jest po prostu tylko dobra książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, "Granica" to moim zdaniem okrutnie romansowe czytadło i nic mojego zdania nie zmieni...

      Usuń
  4. Przedwiośnie pamiętam czytałam długo bo dokładnie chciałam zrozumieć co autor miał na myśli ;-) Granica mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie przeczytałam nigdy w całości - jedynie fragmentami. ale oglądałam film z Damięckim ;)
    na całe szczęście nie trafiłam na tą książkę na maturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopóki nie jest to moja lektura, nie ruszę jej! Mimo pozytywnej opinii. Blokuje mnie pewna blokada...

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń