Nie wiem, jak opisać to uczucie, które towarzyszy mi, gdy kończę czytać książkę. Czyta się i czyta, jest się ciekawym każdej kolejnej strony, zakończenia, a gdy ono się zbliża robi się człowiekowi coraz smutniej. Szczególnie, gdy jest to książka dobra, z którą ciężko się rozstać. Wczoraj wieczorem przeczytałam trzy ostatnie strony "Dzikiej drogi". A teraz czuję pewnego rodzaju pustkę. Wiem, że zaraz zapełnię ją kolejną książką... ale na razie jest mi przykro, smutno i źle, że podróż przez PCT, którą odbywałam przez kilka ostatnich dni, z Cheryl Strayed, skończyła się.
Już jakiś czas temu przeczytałam w Wysokich Obcasach (notabene moim ulubionym czasopiśmie, bez którego sobota jest niepełna) rozmowę z autorką "Dzikiej drogi". Wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać! Sporo czasu minęło, a ja dostałam ją w prezencie od dobrego duszka :)
Ach! Jaka to była przygoda! Przez prawie pięćset stron czułam się tak, jakbym była na szlaku razem z Cheryl. Jakbym razem z nią podziwiała piękno przyrody, poznawała innych wędrowców i czuła wielki ból stóp. Książka jest naprawdę świetnie napisana, czyta się ją wyśmienicie, wciąga od pierwszych stron i tak do samego końca- nie można się od niej oderwać. Stęskniona jestem za podróżami, za ruszeniem w drogę, może dlatego "Dzika droga" przypadła mi, w tym momencie, do gustu aż tak bardzo.
Cheryl nie miała łatwego dzieciństwa i młodości. Ojciec tyran, utrata chorej na raka, ukochanej mamy. A potem cała lawina błędów, głupich decyzji, ranienia kochanych ludzi. I decyzja o wyruszeniu w drogę. Żeby coś zmienić. Zawalczyć o siebie. Nie jestem pewna, czy polubiłabym Cheryl, gdybym tak kiedyś ją spotkała. Ale z całą pewnością podziwiam ją za jej wielką odwagę i siłę do tego, by coś zrobić ze sobą i swoim życiem.
Oczywiście, jak to zwykle robią wydawnictwa, książka opatrzona jest zbędnymi hasłami pokroju: "Gdy grzeczne dziewczynki zaczytywały się w Jedz, módl się, kochaj, Cheryl naprawdę postanowiła coś zmienić". Nie lubię takich chwytów marketingowych. Bo "Dzika droga" to kawałek dobrej literatury, który broni się sama, nie potrzebuje takich tandetnych sloganów. To książka drogi. Książka, która pozwala przeżyć czytelnikowi jakąś przygodę.
Dawno nie czytało mi się tak dobrze, a jeszcze dawniej nie czułam tak namacalnie świata przedstawionego w czytanym tekście. Śmiało mogę powiedzieć, że i ja na swój sposób pokonałam 1700 km. szlaku PCT.
Polecam!
M.
Cheryl nie miała łatwego dzieciństwa i młodości. Ojciec tyran, utrata chorej na raka, ukochanej mamy. A potem cała lawina błędów, głupich decyzji, ranienia kochanych ludzi. I decyzja o wyruszeniu w drogę. Żeby coś zmienić. Zawalczyć o siebie. Nie jestem pewna, czy polubiłabym Cheryl, gdybym tak kiedyś ją spotkała. Ale z całą pewnością podziwiam ją za jej wielką odwagę i siłę do tego, by coś zrobić ze sobą i swoim życiem.
Oczywiście, jak to zwykle robią wydawnictwa, książka opatrzona jest zbędnymi hasłami pokroju: "Gdy grzeczne dziewczynki zaczytywały się w Jedz, módl się, kochaj, Cheryl naprawdę postanowiła coś zmienić". Nie lubię takich chwytów marketingowych. Bo "Dzika droga" to kawałek dobrej literatury, który broni się sama, nie potrzebuje takich tandetnych sloganów. To książka drogi. Książka, która pozwala przeżyć czytelnikowi jakąś przygodę.
Dawno nie czytało mi się tak dobrze, a jeszcze dawniej nie czułam tak namacalnie świata przedstawionego w czytanym tekście. Śmiało mogę powiedzieć, że i ja na swój sposób pokonałam 1700 km. szlaku PCT.
Polecam!
M.
I takie książki są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę interesująco. Jeśli gdzieś na nią trafię, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń