piątek, 27 listopada 2015

"Światu nie mamy czego zazdrościć"- wspomnienia północnokoreańskich uciekinierów

Wyobraź sobie, że żyjesz w kraju całkowicie odizolowanym od reszty świata. Wyobraź sobie świat, w którym nie ma miejsca na dyskusje, własne poglądy i opinie. Wyobraź sobie, że twoje życie jest zależne od władzy, która decyduje nawet o tak prozaicznych kwestiach, jak długość twoich włosów. Wyobraź sobie codzienność, w której nieustannie jesteś bombardowany rozbudowaną propagandą i wizerunkiem władcy, ojca narodu, niemal boga. Tak, to właśnie Korea Północa. Kraj, w którym ludzie żyją w fałszu i ułudzie, od dziecka będąc poddani praniu mózgu. Nie chcę wiedzieć za dużo, bo wiedzieć za dużo często oznacza śmierć.

O Korei Północnej czasem mówi się w mediach, kiedy dotrą do nas informacje o jakiejś wyjątkowo skandalicznej historii, raz na jakiś czas powstaje zamieszanie, ogólnoświatowe poruszenia. Wszyscy wiemy, że Korea Północna to ewenement na skalę światową. Wiemy, kto tam rządzi, ale na dłuższą metę nie mamy zielonego pojęcia, jacy są ludzie z Korei Północnej, jak żyją ci zwykli zjadacze chleba, jak wygląda ich codzinność. Nie mamy do nich żadnego dostępu. Lektura książki Barbary Demick, amerykańskiej dziennikarki, to świetna okazja, by zapełnić tę lukę i dowiedzieć się więcej o Koreańczykach z Północy.

Któż bowiem jest w tym przypadku lepszym źródłem informacji niż koreańscy uciekinierzy, którym po wielu trudach, udało się zamieszkać z Korei Południowej. To właśnie na podstawie ich opowieści i wspomnień, Barbara Demick stworzyła swoją reporterską książkę. Historię opowiedziane przez jej bohaterów to ciąg absurdów, które dla nas, ludzi żyjących w wolnym świecie, są nie do pomyślenia. Zadziwienie, które nieustannie przeplata się ze smutkiem i przygnębieniem to dominujące uczucia w czasie lektury. Trudno uwierzyć w to, jak wygląda życie w Korei Północnej i, że to możliwie, że w XXI w. ostał się tak zbrodniczy system, którym kieruje jeden człowiek, a społeczeństwo podlega nieustannej inwigilacji. 


Kiedy czytałam książkę Barbary Demick, próbowałam wczuć się w sytuację jej bohaterów. Czułam tą klaustrofobiczną atmosferę tego kraju, czułam przygnębienie wywołane opisem szarych miast i spustoszonego krajobrazu wiejskiego (w latach 90. koreańska gospodarka przeszła ogromny kryzys, w wyniku którego Koreańczycy przez parę lat zmagali z głodem, który pochłonął nieywobrażalną liczbę ofiar). Czułam tę beznadzieję i brak perspektyw. Korea Północa jest więzieniem. Przerażające jest jednak to, że wielu mieszkańców tego kraju nie zdaje sobie z tego sprawy. Poddani propagandzie i odcięci od świata, są często niczego nieśmiadomi. Sytuacja trochę zmieniła się podczas okresu głodu. Ludzie umierali na ulicach, podczas gdy ich przywódca nadal wmawiał im, że "światu nie mają czego zazdrościć". To wtedy Koreańczycy zaczęli masowo uciekać do Korei Południowej. 

Wstrząsające są opowieści zawarte w książcę Barbary Demick. To jak zimny prysznic, który pozwala docenić naszą wolność. Wolność dotyczącą spraw tych bardziej istotnych, wolności w zakresie wyznawanych poglądów, czy wiary, ale też tej odnoszącej się do spraw codziennych i prozaicznych. 

Po lekturze tej książki, doszłam do wniosku, że muszę zacząć czytać więcej reportaży. Nikt nie pisze lepszych powieści niż samo życie, a przede wszystkim warto wiedzieć jak najwięcej o naszym świecie.

A system północnokoreański nadal trwa i chyba ma się dobrze...

J.


1 komentarz:

  1. Masz całkowitą rację, czasem to aż przykre jak ludzie kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego co dzieje się na świecie! Reportaże to świetna sprawa, a foto-reportaże po prostu uwielbiam. Jak od ludzi oczekiwać znajomości historii, gdy ignorują nawet teraźniejszość.

    OdpowiedzUsuń