piątek, 8 lutego 2013

"Walka kotów"- Eduardo Mendoza

To było moje drugie spotkanie z Eduardo Mendozą. Na początek wybrałam sobie z dorobku hiszpańskiego pisarza "Bez wiadomości od Gurba" (teraz mam ją przeczytać w wersji oryginalnej jako lekturę do szkoły). Książka pisana w formie dziennika- lekka, zabawna, na jeden wieczór. Niestety... rozczarowała mnie. Na jakiś czas troszkę zniechęciłam się do Mendozy. Tym razem jednak, jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z mojego wyboru i dzięki "Walce kotów" przekonałam się na nowo do tego pisarza.

Powieść ta to ponad 400 stron fascynującej opowieści, która zawiera w sobie całkiem sporo historii Hiszpanii lat 30., trochę wiadomości o życiu Velazqueza, a przy tym jest niezłym romansem i politycznym kryminałem, który trzyma w napięciu do ostatniej strony.

Tak naprawdę, zanim nie przeczytałam tej książki, nie miałam pojęcia czego dotyczy, jaką historię opowiada. Nie zapoznałam się z żadną recenzją, żadną opinią, Moja jedyna wiedza o "Walce kotów" pochodziła z niedługiego opisu na odwrocie książki. Na jego podstawie, zbudowałam sobie całkowicie inny obraz tej pozycji, myślałam, że to coś w stylu Zafona. Zupełnie się myliłam, ale na pewno nie zawiodłam.

Młody Anglik, Anthony Whitelands, znawca i fascynata słynnego malarza Velazqueza przyjmuje zlecenie od hiszpańskiego arystokraty. Ma wycenić parę obrazów, nic wyjątkowego. Podczas podróży do Madrytu pisze list do byłej kochanki, w którym się z nią żegna i tym samym kończy pewien etap w swoim życiu. Anthony nie zdaje sobie sprawy, że rozpoczyna się dla niego znacznie większa przygoda, bowiem wplątuje się on w skomplikowaną rozgrywkę polityczną jaka toczy się w ówczesnej Hiszpanii (jest rok 1936, początki wojny domowej). Całkowicie nieświadomie, nasz bohater staje się pionkiem w tej niebezpiecznej grze, na którego czyhają  hiszpańscy komuniści i policja. Przyjeżdża do Madrytu z planami szybkiego powrotu do ojczyzny, tymczasem zaś w przeciągu swego pobytu w stolicy przeżywa nieprawdopodobne przygody- zostaje aresztowany, zakochuje się w intrygującej markizie i dokonuje niesłychanego odkrycia w piwnicach księcia de Igualada.

Kiedy Anthony ma zamiar wracać z powrotem, książę ujawnia prawdziwy powód ściągnięcia Anglika do Madrytu. Chodzi o piękny akt ukryty w piwnicy, który okazuje się nieznanym dotąd dziełem Velazqueza... Anthony jest podekscytowany, odkrycie takiego obrazu może dać mu wielki rozgłos i być motorem dla jego kariery. Poza tym dzieło jest wielką zagadką i rzuca nowe światło na życie wybitnego artysty. Z tego właśnie powodu, Anglik długo zwleka z wyjazdem z Hiszpanii, nie zważając na pogarszająca się sytuację i atmosferę w Madrycie, coraz częstsze krwawe potyczki na ulicach stolicy pomiędzy komunistami a faszystowskimi falangistami. Zatrzymuje go także córka księcia, piękna Paquita.

Autor trafnie  przedstawia sytuacje Hiszpanii i oddaje atmosferę tamtych czasów. Brutalna codzienność, podpalane kościoły, zamieszki i morderstwa czynią ją coraz bardziej napiętą. W towarzystwie fikcyjnych postaci, pojawią się też te historyczne. Mamy do czynienia z José Antonio Primo de Riverą (wodzem Falangi), Manuelem Azaña (ówczesnym premierem) oraz generałem Franco, który już wkrótce ma obalić rząd i być dyktatorem przez kolejne 40 lat. 

Trochę za dużo polityki w tej książce. Opisy sytuacji politycznej były zazwyczaj bardzo ciekawe, ale czasami za długie i przez to nieco nużące. Trochę rozczarował mnie wątek miłosny z Paquitą, wydał mi się taki niezakończony, czegoś mu brakuje. Podobne odczucia mam względem historii odkrytego obrazu Velazqueza, jej finał pozostawił we mnie duży niedosyt. Ale to chyba moje jedyne zarzuty pod adresem "Walki kotów", zresztą bardzo drobne. Generalnie, książkę uważam za bardzo dobrą. Podoba mi się styl pisarza, podobały mi się barwne i niebanalne sylwetki bohaterów. Choć tematyka książki nie jest łatwa to czyta się ją bardzo dobrze (pomijając niektóre przydługawe opisy sytuacji politycznej). Jestem bardzo ciekawa innych powieści Mendozy, czy będą bardziej przypominały "Walkę kotów" czy "Bez wiadomości od Gurba". Mam nadzieję, że to pierwsze. 


J.


W ramach wyzwania "Pod hasłem"

2 komentarze:

  1. Czytało mi się tą recenzję tak miło, że przeczytałam ją drugi i trzeci raz. Znakomita lekkość pisania! Jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń