czwartek, 20 lutego 2014

"Gołębiarki" Alice Hoffman

Rzadko zdarza mi się płakać czytając książkę. Częściej, gdy oglądam film, ale "Gołębiarki" Alice Hoffman doprowadziły mnie do łez. Nie byłam pewna, czy dam radę przebrnąć przez zakończenie tej powieści. 
A początki były takie ciężkie! Po doskonałych pozycjach Jeanette Walls padło na Hoffman. Pierwsze siedemdziesiąt stron wymęczyłam okrutnie. Jednak potem książka mnie dosłownie zaczarowała! 
Poznajemy cztery kobiety. Każda z nich po kolei opowiada historię swojego życia- wstrząsającą, pełną dramatów. Jeal, Riwka, Aziza i Szira to Żydówki żyjące w latach siedemdziesiątej naszej ery. Czasy to dla Żydów niespokojne i okrutne. Rzymianie podbijający bliski Wschód, zajęli ziemie Izraelskie, mordując okrutnie tysiące Żydów. Cztery bohaterki uciekając przed okupantem, spotykają się w twierdzy Masada położonej na skraju Pustyni Judejskiej nad Morzem Martwym. 
Kobiety poznają się w gołębniku, w którym przyszło im pracować. Początkowo mają do siebie nawzajem duży dystans, lecz z czasem nawiązuje się między nimi głęboka przyjaźń. Jael, Aziza, Szira i Riwka są prawdziwie pięknymi kobietami. Wszystkie je łączy to, że ich losem kieruje przede wszystkim miłość. Do mężczyzn, do dzieci. Są one zaraz kruche i bezbronne, ale i wyjątkowo silne i niezłomne. Odważne, waleczne. Wyjątkowe. Każda z nich. Piękne bohaterki stworzyła Alice. Tak prawdziwe, ludzkie, pełne uczuć. Mają swoje tajemnice i swoje rany, niezabliźnione i głęboką w nich siedzące. "Ta książka jest hołdem dla mocy kobiecego ducha" napisała Jodi Picoult. Pięknie to ujęła. Bo czytając "Gołębiarki" można zafascynować się kobiecością- pełną magii i mistycyzmu, będącą zarazem błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Tylko kobieta wie, co czuje, gdy rodzi, i gdy potem traci swoje dziecko. Tylko kobieta okupuje to wszystko głębokim cierpieniem fizycznym i psychicznym. 
"Gołębiarki" są napisane pięknym językiem. Poetyckim a zarazem bardzo konkretnym- bogatym w szczegóły. Autorka niewątpliwie musiała poświęcić mnóstwo czasu na to, by dokładnie zapoznać się z historią Żydów z początków naszej ery, a także z tradycjami i zwyczajami przyjętymi przez ten naród. Zachwyciła mnie ta szczegółowość, która pozwoliła mi tak dużo dowiedzieć się o niezwykle bogatej kulturze żydowskiej.
Nie ukrywam, że nie znałam historii Masady. Tragedii, która miała tam miejsce. I dopiero mniej więcej w połowie książki dotarło do mnie, że to wszystko, o czym pisze Alice Hoffman naprawdę się wydarzyło. Wstrząsnęło to mną i sprawiło, że książkę czytałam z wypiekami na twarzy. Naród żydowski wycierpiał się ponad miarę. 
Jak już napisałam na samym początku, ciężko mi było przebrnąć przez zakończenie opisujące tragiczny finał twierdzy Masada. Zagryzłam usta i dałam radę. Płacząc. Nad wielkim i niezrozumiałym okrucieństwem, które niezmiennie od lat człowiek potrafi czynić drugiemu człowiekowi. "Człowiek człowiekowi wilkiem" napisał Stachura i niestety miał rację.
Jednak mimo wszystko, ostatecznie, "Gołębiarki" dają nam nadzieje i wiarę- w miłość. Uczucie, które winniśmy w sobie nieustannie pielęgnować, by nie zwilczeć. 


M.

8 komentarzy:

  1. Też rzadko ryczę podczas czytania książek. Przy filmach owszem, przy książkach jest już trudniej. Obraz i dźwięk mają jednak większą siłę oddziaływania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie zachęcasz, Gołąbiarki już na liście. Dla historii żydowskiej, dla tych kobiet. Żeby pamiętać, poznać. Mam nadzieję, że będzie warto. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram Mery - zachęcasz, i to bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja brzmi zachęcająco, chociaż ostatnio ryczę z byle powodu, to przy takiej książce pewnie się zapłaczę ponad miarę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co ta książka jest naprawdę smutna.. może poczekaj z nią jeszcze chwilę :) teraz ciesz się tymi wspaniałymi dniami Waszymi! :)

      Usuń