sobota, 20 kwietnia 2013

"Sekretne życie pszczół"- Sue Monk Kidd

Skończyłam czytać tę książkę dosłownie przed chwilą. Postanowiłam od razu  napisać o niej kilku słów na blogu. Kiedy jest się świeżo po lekturze, najłatwiej jest chyba przelać swoje wrażenia  "na papier".
 A zatem... jakie są moje wrażenia? Jak najbardziej pozytywne!

"Sekretne życie pszczół" ma w sobie dużo uroku i całe tabuny nadziei i wiary, które działają jak miód na serce. Barwni bohaterowie, upalna Karolina Południowa, różowy dom, pszczoły i miód razem wzięte tworzą piękną historię, którą czyta się lekko  ciężko się od niej oderwać! Sue Monk Kidd porusza tematy niełatwe, takie jak dyskryminacja czarnoskórych w Ameryce, utrata matki, życie w niepewności i poczuciu odrzucenia. Czyni to jednak bardzo umiejętnie. Poza tym jest  optymistyczna i próbuje pokazać czytelnikowi, że.... jak bardzo nie byłoby nam źle w życiu pełnym cierpień i trudności, zawsze znaleźć można jakieś rozwiązanie i zawsze może być lepiej. Dlatego też oczarowała mnie ta powieść.

Mamy lata 60-te, Karolina Południowa. Czternastoletnia Lily Owens mieszka na farmie ze swoim ojcem, który nie okazuje jej ani krzty uczucia. Jest tylko po to, by wrzeszczeć i wyżywać się na zagubionej nastolatce. W takich chwilach Lily znajduje oparcie w czarnoskórej opiekunce Rosaleen. I tak życie dziewczynki toczyłoby się dalej, gdyby nie pewne okoliczności i niespodziewany impuls, które pchnęły ją do podjęcia decyzji o opuszczeniu domu. Rosaleen zostaje bowiem aresztowana za rzekome zaatakowanie białych mężczyzn podczas, gdy w rzeczywistości to ona była ofiarą miejscowych rasistów. Wtrącona do więzienia, pobita, otrzymuje pomoc od Lily, której udaje się ją uwolnić.

Lily Owens to dziewczyna zagubiona, pełna lęków i sprzeczności, która w wieku czterech lat straciła swą matkę, a jedyne wspomnienia, które o niej posiada, jest dosyć tragiczne. Nasza bohaterka nie wie nic o swojej matce, bo ojciec nie chce z nią rozmawiać. Jedyne, o czym ojciec jej mówi to fakt, iż to ona  przyczyniła się do jej śmierci. Czy w obliczu takiej prawdy, można żyć spokojnie?

Los prowadzi Lily i Rosaleen do wspaniałych, silnych kobiet, które pomogą dziewczynie odnaleźć spokój, zaznać miłości,  poczuć się chcianą i docenioną. Różowy dom, w którym mieszkają trzy czarnoskóre siostry staje się dla niej azylem, w którym ma szansę uporać się ze swymi smutkami i traumą z przeszłości. Tam też dowiaduje się, jak było naprawdę...

Piękna jest to opowieść. O tym, jak po długich latach życia zjadanego przez smutki i tragiczne wspomnienia, dziewczyna odżywa i jest gotowa, by wreszcie stanąć na nogi. Nie myślcie, proszę, że to kolejna książka, która kończy się naiwnym happy endem, a wszystko idzie gładko jak po maśle. Nic z tych rzeczy. Lily zmienia się stopniowo, jest to długi, nieraz bolesny proces, w czasie, którego raz jest lepiej, raz gorzej. Tak,  ostatecznie książka kończy się szczęśliwie, ale to dlatego, że Lily pogodziła się  się z tym, że nie uwolni się od przykrego wspomnienia z dzieciństwa, ale może podejść do niego z dystansem.

Kolejnym ważnym tematem, który porusza autorka jest dyskryminacja rasowa, tak poważny problem w Ameryce tamtych lat. Nie mogę się nadziwić, kiedy czytam o nietolerancji białych mieszkańców. To zachowania, które zasługują tylko i wyłącznie na pogardę.

Wiele jest w tej książce mądrych słów, wiele wzruszających momentów, a także wiele okazji do śmiechu. Bo różowy dom to miejsce emanujące pozytywną energią. Chętnie przeniosłabym się  tam choć na jeden dzień, by spędzić go z czarnoskórymi siostrami. Poszłabym obejrzeć pasiekę nad ranem, wypiła coca-colę z orzeszkami i usiadła na werandzie.

Polecam wszystkim tę książkę! Myślę, że każdy odnajdzie w niej coś dla siebie. Jest to mądra, poruszająca, a jednocześnie pełna pogody lektura, której  warto poświęcić trochę czasu. Ja jestem nią bardzo, ale to bardzo zauroczona! 

J.


6 komentarzy:

  1. Hmm, to może być naprawdę ciekawa lektura. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po nią :-)

    Pozdrawiam i zapraszam:

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł już nieraz obił mi się o uszy i chociaż nie czytałam jeszcze tej powieści, wydaje mi się niezwykle poruszającą lekturą. Po Twojej recenzji stwierdzam, że mam rację, zatem nie pozostaje mi nic innego, jak rozejrzeć się za tą książką w bibliotece. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekranizacje oglądałem, a książkę mam, choć jeszcze na półce z nieprzeczytanymi :) Bardzo dobra recenzja, zachęca do sięgnięcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zachęciłam! Film też oglądałam, bardzo pozytywny i fajnie zrobiony ;)

      Usuń
  4. Recenzja jak zawsze ciekawa:))) dodaję tytuł do listy zakupów:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Poluję na tę książkę i niestety nie mogę jej kupić:(

    OdpowiedzUsuń